Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 122.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Tak myślą moje dzieci — oświadczyła.
— Przypuszczam, iż pani zgorszy się — rzekłem, zwracając się do panny Haldin — jeżeli powiem, że nie zrozumiałem — nie chodzi mi o pojedyńcze słowa, zrozumiałem wszystkie słowa... Ale jakąż to może być owa era bezcielesnej zgody, której pani wygląda? Życie jest rzeczą sformowaną. Ma swój plastyczny kształt i swój ściśle określony wygląd intelektualny. Najbardziej idealistyczne pojęcia miłości i pobłażania muszą się przyodziać w ciało, żeby mogły być zrozumiane.
Pożegnałem się z panią Haldin, której piękne usta ani drgnęły. Uśmiechnęła się tylko oczami. Natalja Haldin bardzo uprzejmie odprowadziła mnie aż do drzwi.
— Mama wyobraża sobie, że jestem niewolniczem echem mego brata Wiktora. Tak nie jest. On rozumie mnie o wiele lepiej, niż ja go rozumieć mogę. Gdy przyjedzie i pan go pozna, przekona się pan, jaka to wyjątkowa dusza. — Umilkła na chwilę. — Nie jest człowiekiem silnym, w utartem znaczeniu tego słowa — dodała, — ale to charakter bez skazy.
— Myślę, że nie będzie mi trudno zaprzyjaźnić się z bratem pani.
— Nie sądź pan, że go zrozumiesz zupełnie — rzekła z pewną złośliwością. — On w gruncie nie jest wcale... wcale Zachodniowcem.
I po tej zbytecznej przestrodze opuściłem pokój, skłoniwszy się jeszcze we drzwiach pani Haldin, siedzącej w foteu przy oknie. Cień autokracji, niedostrzeżony przeze mnie, padł już na Boulevard des Philosophes w wolnej niepodległej i demokratycznej Genewie, gdzie znajduje się dzielnica zwana „La petite Russie“. Gdzie tylko dwóch Rosjan się zejdzie, cień autokracji zjawia się jako trzeci, za-