Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 116.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W jaki sposób skłonił matkę, że sprzedała ich małą posiadłość i wyjechała zagranicę na czas nieograniczony, tego nie umiem powiedzieć dokładnie. Mam wrażenie, że pani Haldin na żądanie syna podpaliłaby swój dom i wybrałaby się na księżyc, nie okazawszy ani zdziwienia, ani obawy, i że panna Haldin — Natalja, pieszczotliwie zwana Natalką — byłaby chętnie na to przystała.
Ich pełne dumy przywiązanie do tego młodzieńca stało mi się wiadomem w bardzo krótkim przeciągu czasu. Stosownie do jego wskazówek udały się wprost do Szwajcarji — do Zurychu i tam pozostały przez większą część roku. Z Zurychu — gdzie im się nie podobało — przyjechały do Genewy. Jeden z moich przyjaciół, lektor na wydziale historycznym przy uniwersytecie w Lozannie, ożeniony z Rosjanką, daleką krewną pani Haldin, napisał do mnie, prosząc, abym odwiedził te panie. Było to bardzo życzliwie pomyślane. Panna Haldin pragnęła zapoznać się z najlepszymi autorami angielskimi pod kierunkiem uzdolnionego nauczyciela.
Pani Haldin przyjęła mnie nader uprzejme. Jej zła francuszczyzna, z której się sama świadomie śmiała, zatarła etykietalność pierwszej wizyty. Była to kobieta wysoka, w czarnej, jedwabnej sukni. Szerokie czoło, regularne rysy i delikatnie wykrojone usta świadczyły o minionej piękności. Siedziała wyprostowana w fotelu i słabym, łagodnym głosem powiadomiła mnie, że Natalka poprostu łaknie wiedzy. Jej szczupłe ręce spoczywały na kolanach, nieruchomość rysów miała w sobie coś mniszego.
— W Rosji — mówiła dalej — wszelka wiedza jest zatruta fałszem, oparta na fałszu. Nie chemja i nauki jej podobne, ale wykształcenie wogóle — objaśniła mnie. Rząd psuł nauczanie dla swych własnych celów. Dzieci jej czu-