Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 098.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Razumow tedy był rozdrażniony. Jego silnie naciągnięta indywidualność rozpadła się w nim nagle na strzępy.
— Muszę się mieć z nim na baczności — ostrzegał sam siebie w duchu, podczas gdy siedzieli w milczeniu, patrząc wzajem na siebie. Milczenie to trwało krótko, a charakteryzował je (bo milczenia mają swój charakter) jakby rodzaj smutku, jakiego mu udzieliło łagodne, pełne zadumy zachowanie brodatego urzędnika. Razumow dowiedział się potem, że był on szefem wydziału w Sekretarjacie Generalnym, z rangą w cywilnej służbie odpowiadającą randze pułkownika w armji.
Nieufność Razumowa wzrosła dotkliwie. Chodziło głównie o to, żeby się trzymać na baczności i nie powiedzieć za dużo. Wezwano go tu dla jakiejś przyczyny. Dla jakiej? Żeby mu dać do zrozumienia, że jest podejrzanym, a także niewątpliwie, żeby go pociągnąć za język. Ale dlaczego? Nie miał przecież nic do powiedzenia. A może Haldin nakłamał... Wszelkie przerażające niepewności opadły go. Nie mógł znieść dłużej milczenia i, przeklinając sam siebie za swoją słabość, przemówił pierwszy, choć obiecywał sobie nie uczynić tego pod żadnym pozorem.
— Nie straciłem ani chwili czasu — zaczął ochrypłym, wyzywającym głosem, lecz tu zdolność mówienia opuściła go i zdawała się wejść w radcę Mikulina, który wtrącił z uznaniem:
— Bardzo słusznie. Bardzo słusznie. Chociaż w istocie! —
Ale czary już prysły i Razumow przerwał mu śmiało, nabrawszy nagle przeświadczenia, że tak będzie najbezpieczniej. Z wielką obfitością słów zaczął skarżyć się, że go błędnie zrozumiano. I jednocześnie, zdając sobie sprawę z włas-