Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 085.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

części niosła, a poczęści ciągnęła przez sień, szarpiąc brutalnie. I poznał doskonale Haldina. Mniej niż w pół godziny potem generał T— przybył do Sekretarjatu, by osobiście zbadać więźnia.
— Nie dziwi was to? — zakończył chudy student.
— Nie — odparł Razumow szorstko i natychmiast pożałował tej odpowiedzi.
— Wszyscy myśleli, że Haldin wyjechał na prowincję, do rodziny. A wy?
Student zwrócił swe wielkie, zapadłe oczy na Razumowa, a ten rzekł niebacznie:
— Jego rodzina jest zagranicą.
Byłby się ugryzł w język ze złości. Student wymówił tonem głębokiego znaczenia:
— Ach! tak! I wy tylko wiedzieliście — — i umilkł.
„Oni wszyscy sprzysięgli się na moją zgubę“ pomyślał Razumow. — Kolega mówił to jeszcze komu? — zapytał z gorzką ciekawością.
Tamten wstrząsnął głową.
— Nie. Wam tylko. W naszem kółku myślano, że ponieważ Haldin wyrażał się często z największem uznaniem o waszym charakterze — —
Razumow nie mógł powstrzymać poruszenia gniewnej rozpaczy, co tamten musiał sobie błędnie wytłumaczyć, bo przestał mówić i odwrócił swe czarne, pozbawione blasku oczy.
Szli obok siebie w milczeniu. Poczem chudy student zaczął znów szeptać z odwróconym wzrokiem:
— Ponieważ teraz nie mamy członków wśród służby w twierdzy i niema sposobu przesłania mu trucizny, postanowiliśmy, że jakiś akt odwetu, następujący wkrótce...
Razumow, wlokąc się przez plac, przerwał: