Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 084.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I mówiąc prędko pod osłoną swego zatroskanego wyglądu, powiedział Razumowowi, że wie to od pewnego niższego urzędnika w Centralnym Sekretarjacie. Ten urzędnik należał do pewnego kółka rewolucyjnego.
— Do tego samego, co ja — zauważył student.
Szli obszernym, kwadratowym placem. Bezbrzeżna trwoga opanowała Razumowa, unicestwiając jego energję. W oczach mu się ćmiło. Nie śmiał rozstać się tu ze studentem.
— A może on należy do policji — przemknęła mu myśl. — Któż to wie?
Ale spojrzawszy na zmarzniętą, wygłodzoną postać swego towarzysza, zrozumiał niedorzeczność takiego podejrzenia.
— Ja, bo, widzicie, nie należę do żadnego koła. Ja...
Nie śmiał dodać nic więcej, nie śmiał również zwolnić kroku. A tamten, stawiając z dokładną rozwagą swe nędznie obute stopy, nadmienił cichym głosem, że należenie do jakiejś organizacji nie było dla każdego koniecznem. Najcenniejsze jednostki pozostawały nazewnątrz, najlepsze czyny odbywały się poza organizacją. Poczem bardzo prędko, drżącemi gorączkowo wargami wyszeptał: „Człowiekiem zaaresztowanym na ulicy był Haldin“.
I przyjmując przerażone milczenie Razumowa jako dostatecznie naturalne, zapewnił go, że to była rzecz dowiedziona. Ten urzędnik państwowy był tej nocy na służbie w Sekretarjacie. Słysząc hałas i liczne stąpania w sieni, i wiedząc, że przyprowadzano czasem przestępców politycznych nocą z twierdzy, otworzył nagle drzwi pokoju, w którym pracował. Zanim będący na służbie żandarm zdążył wepchnąć go do środka i drzwi mu przed nosem zatrzasnąć, tamten zobaczył więźnia, którego gromada policjantów po-