Strona:PL Joseph Conrad-W oczach Zachodu 057.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mu chyba pomógł, gdyby czegoś nie wyśpiewał, zanim z nim skończymy.
Grobowa cisza pokoju, w którym nawet zegar nie cykał, zapadła po wytwornych modulacjach tych słów straszliwych. Książę, ukryty w fotelu, milczał. Generał niespodzianie wyraził pogląd:
— Wierność dla ustaw, na których spoczywa bezpieczeństwo tronu i narodu, nie jest dziecinną zabawką. My to wiemy mon Prince, et tenez — ciągnął dalej z rodzajem pochlebnej szorstkości — pan Razumow zaczyna to także rozumieć.
Oczy, które zwrócił na Razumowa, zdawały się wyskakiwać z orbit. Ale ten już oswoił się z groteskowym wyglądem Generała.
— Haldin będzie milczał — rzekł z ponurem przekonaniem.
— Zobaczymy — mruknął Generał.
— Jestem tego pewny — ponowił z uporem Razumow. — Taki człowiek, jak on, nigdy nic nie powie... Czy Wasza Ekscelencja sądzi, że mnie tu obawa przywiodła? — dodał gwałtownie. Był gotów obstawać przy tem swojem przekonaniu o Haldinie do ostatka.
— Bezwątpienia, nie — odparł Generał z wielką prostotą. — I nie będę taił przed panem, że gdyby ów Haldin nie był przyszedł ze swoją opowieścią do takiego prawego, dzielnego Rosjanina, jakim pan jesteś, byłby wpadł jak kamień w wodę... co byłoby odniosło fatalny skutek — dodał z pogodnym, okrutnym uśmiechem, pod swem kamiennem spojrzeniem. — Widzisz pan więc, że nie może tu być żadnego podejrzenia o obawę.
Tu Książę wtrącił, spojrzawszy na Razumowa z ponad oparcia fotela: