Strona:PL Joseph Conrad-Tajny agent cz.2 119.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szczenia że może pan Verlok wybrał sobie tak osobliwy rodzaj samobójczej śmierci... Bo przecież w tej chwili w plany anarchistów nie wchodziły żadne zamachy: i Verlok wiedział o tem tak samo, jak inni. A może zadrwił sobie z całej Europy, ze świata rewolucyonistów, z policyi, prasy i samego „profesora?“ I może w tem stadle nie mąż był wcielonym dyabłem?...
Aleksander Ossipon, noszący przezwisko „doktora“, skłonny był do pobłażliwości względem swych znajomych, spojrzał na panią Verlokową, zwieszoną na jego ramieniu... Zkąd ona dowiedziała się o śmierci męża? Dzienniki podały tylko samą wiadomość o wypadku: nieznany człowiek rozszarpany przez wybuch bomby w Greenvich. Przecież Verlok nie mógł jej mówić o swych zamiarach. Zastanowiło to towarzysza Ossipona. Przystanął. Obeszli już trzy strony placu Brett i doszli do Brett-street z powrotem.
— Skąd się dowiedziałaś? — zapytał.
Wzdrygnęła się, zanim mu odpowiedziała.
— Od policyi. Przyszedł sam naczelny inspektor. Powiedział, że się nazywa Heat. Pokazał mi...
Głosu jej zabrakło.
— O! Tomie! Musieli go zgarniać łopatą!...
Pierś jej podniosła się łkaniem bez łez. Ossipon odzyskał mowę.
— Od policyi! Więc policya już się zjawiła? Sam inspektor Heat przyszedł, żeby ci powiedzieć?...
— Tak! — objaśniła takim samym niespokoj-