Strona:PL Joseph Conrad-Tajny agent cz.1 100.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zimna krew, jego odwaga i uczciwość zjednały mu szacunek, a nawet cześć w sferze, w której święcił pierwsze swe powodzenia. Inspektor Heat, przystanąwszy w tej chwili, o sześć kroków od anarchisty, przezwanego „profesorem“, pomyślał z żalem o świecie złodziejskim, trzeźwym bez krwiożerczych ideałów, szanującym władze, wolnym od nienawiści i rozpaczy.
Niezadowolony był sam z siebie, że przystanął, że przemówił, że poszedł tą uliczką dla skrócenia drogi, a głos jego brzmiał groźnie.
— Mówię, że nie pana szukam — powtórzył.
Anarchista nie poruszył się. Tłumiony, wewnętrzny śmiech odsłonił jego zęby i dziąsła, i wstrząsnął całą postawą.
Inspektor mimowoli dodał, wbrew rozsądkowi:
— Przynajmniej teraz... Gdy będzie potrzeba, wiem gdzie pana znaleźć.
Słowa były zupełnie odpowiednie w ustach urzędnika policyjnego, przemawiającego do swej trzody. Ale sposób, w jaki je przyjęto, odstępował od tradycyi i przepisów przywoitości. Młoda, chorowita figurka odpowiedziała zniewagą:
— Nie wątpię, że wtedy w dziennikach pojawi się i pański nekrolog. Pan sam dobrze wiesz, czego się możesz spodziewać... Ale może pana spotkać ta nieprzyjemność, że zostaniesz razem ze mną pogrzebany, pomimo, że pańscy przyjaciele będą starali się rozłączyć nas dokładnie...
Pomimo całej wzgardy normalnego człowieka, dla tych, którzy tak mówią, pełna grozy przenośnia, zawarta w słowach anarchisty, zrobiła wraże-