Ta strona została uwierzytelniona.
Dzień był posępny, chłodny; chmurne niebo, błoto na ulicach, łachmany brudnych ludzi, harmonizowały z wilgotnemi płatami papieru, zaczernionego drukarską farbą...
Ossipon obejrzał się bacznie w obie strony, zanim przeszedł przez ulicę, ale profesor już znikł mu z oczu.