Strona:PL Joseph Conrad-Tajny agent cz.1 084.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pod przezwiskiem profesora. Otrzymał ten tytuł, dzięki temu, że kiedyś, w jakimś technicznym instytucie był asystentem-laborantem. Poróżnił się z władzami z powodu nieodpowiedniego traktowania. Potem znalazł zajęcie w laboratoryum fabryki farbiarskiej. I tam również obchodzono się z nim niesprawiedliwie. Walki, ciężka praca, dla zdobycia lepszego stanowiska, przepoiły go tak nadmiernem wyobrażeniem o swej wartości i zasługach, że trudno było ludziom osądzić go sprawiedliwie. Zwykle pojęcie sprawiedliwości reguluje się według cierpliwości danego osobnika. Profesor miał zdolności genialne, lecz zbywało mu na wielkiej, społecznej cnocie: rezygnacyi.
— Pod względem umysłowym — nicość — wymówił głośno Ossipon, porzucając rozmyślania, o pani Verlokowej, osamotnionej osobie i sklepie. — Zupełna pospolitość. Źle robicie, profesorze, że nie utrzymujecie więcej łączności z towarzyszami — dodał w formie upomnienia. — Czy on mówił cośkolwiek czy wspomniał o swoich zamiarach? Nie widziałem go przeszło od miesiąca. Trudno mi uwierzyć, że nie żyje...
— Powiedział mi, że to będzie zamach na jakiś gmach — odrzekł profesor. — Potrzebowałem wiedzieć ten szczegół przed przygotowaniem pocisku. Mówiłem mu, że mam ilość materyału zaledwie wystarczającą do wywołania dostatecznego zniszczenia, ale nastawał na mnie usilnie. Ponieważ potrzebował czegoś, coby można nieść jeszcze w ręku, zaproponowałem mu użyć do tego kwadratowej puszki od lakieru, którą miałem u siebie. Pomysł podo-