Strona:PL Joseph Conrad-Murzyn z załogi Narcyza 025.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

okrętów na południowych morzach. Jakie uczucia mogą się budzić pod wpływem jego gładkich i tak fenomenalnie nieszczerych zdań, w duszach tych prostych, wielkich dzieci, zamieszkujących ciemne, tułające się po morzach przytuliska człowiecze? Jakiż sens znajdują te surowe, naiwne dusze w wyszukanej jego gadatliwości? Jaką podnietę? jakie zapomnienie czy też ukojenie? Tajemnica! Może działa tu urok niezrozumiałości? czar nieprawdopodobieństwa? A może tym ludziom, istniejącym niejako poza życiem, przynoszą owe powieści tajemniczą wieść o przepychu świata za tem pograniczem, pełnem zbrodni, brudu i głodu, nędzy i rozrzutności: za skrawkiem pobrzeża, które ze wszystkich stron zbiega się do wód nieskazitelnego oceanu i zamyka w sobie całą wiedzę o życiu i lądzie tych wieczystych więźniów morza? Tajemnica!
Singleton, od dwunastoletniego chłopca związany z południowem żeglarstwem, Singleton, który w ostatnich czterdziestu latach spędził na lądzie (jak to wyliczyliśmy z jego papierów) czterdzieści miesięcy niespełna, Singleton, który z pogodą czerstwej, niezgrzybiałej starości chełpił się tem, że w przerwach pomiędzy zwolnieniem się z jednego okrętu, a wstąpieniem na drugi miał rzadko kiedy możność oglądać światło dnia przytomnie, — stary Singleton siedział teraz nad swoim „Pelhamem“, sylabizując powoli i pracowicie, niewzruszony pośród hałasów, przejęty zachwytem i zatopiony w lekturze niemal do ekstazy. Oddychał miarowo. I za każdym razem, gdy wielkiemi, smolistemi rękoma odwracał kartę, uwydatniała się gra mięśni pod wygładzoną skórą potężnych ramion. Wargi jego, napół ukryte pod białym wąsem i wielką brodą, ubarwioną żółtym sokiem prymki, poruszały się w niemym szepcie; kaprawe oczy wlepiały się w książkę z poza lśniących szkieł czarno opraw-