Strona:PL Joseph Conrad-Murzyn z załogi Narcyza 017.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stkim oczom w świetle szczerości. Oddać jego tętno, jego barwę, jego kształt i poprzez jego ruch, kształt i barwę objawić istotę jego prawdy, odsłonić tajne źródło jego natchnienia: siłę i namiętność — rdzeń każdej ważkiej chwili. Jeśli się ma za sobą zasługę i szczęście, samotny ten wysiłek może niekiedy osiągnąć taką szczerość i jasność wyrazu, że objawiony obraz żalu czy litości, grozy czy wesela, obudzi w sercach widzów uczucie owej nieodpartej wspólności — wspólności w tajnem źródle bytu, w znoju, w weselu, w nadziei i w niepewności losu — uczucie, które wiąże ludzi ze sobą i jednoczy ludzkość z widzialnym światem.
Z tego wynika, że ktokolwiek bądź — słusznie, czy niesłusznie — wyznaje powyższe przekonania, ten nie może hołdować wiernie czasowym prawidłom swojego rzemiosła. Trwała ich podstawa — prawda — którą każde z prawideł przesłania tylko częściowo, winna pozostać z twórcą jako najcenniejszy z jego skarbów; ale wszelakie hasła: realizm, romantyzm, naturalizm, nawet nieoficjalny sentymentalizm (którego niesłychanie trudno się pozbyć, jak żebraka) — wszystkie te bożki po krótkim okresie współżycia muszą twórcę opuścić — choćby na samym progu świątyni — i pozostawić go sam na sam z chwiejnem sumieniem i pełną świadomością niezmiernych trudności swej pracy. W tej niepokojącej samotności nawet wzniosłe hasło sztuki dla sztuki traci podniecający dźwięk pozornej niemoralności. Słychać je jak gdyby gdzieś z oddali. Nie jest już okrzykiem; dochodzi tylko jako szept — często niezrozumiały — lecz przynoszący chwilami nikłą otuchę.
Bywa niekiedy, że wyciągnięci wygodnie w cieniu przydrożnego drzewa śledzimy poruszenia rolnika w dalekiem polu. Po niejakim czasie zaczyna nas trochę zaciekawiać, co za pracę ten człowiek właściwie wykonywa. Patrzymy