Strona:PL Joseph Conrad-Lord Jim t.1 085.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

się; ale chciałbym wytłómaczyć — chciałbym, by ktoś zrozumiał — ktoś — chociaż jedna osoba! Pan! Dlaczegożby nie pan?
Było to uroczyste, a zarazem trochę śmieszne, jakiemi są zwykle te walki jednostki, usiłującej ocalić z pozoru swe idee o tem, czem moralna jej istota być powinna, to drogocenne pojęcie umowy, jednego tylko prawidła gry, nie więcej, ale strasznego w skutkach przez przywłaszczanie sobie nieograniczonej władzy nad naturalnemi instynktami, przez straszne karanie za jego błędy.
Rozpoczął swą historyę dość spokojnie.
Na parowcu „Dale Line”, który widząc tych czterech ludzi o zmierzchu, samych na falach oceanu — zabrał ich na swój pokład — poddani zostali pierwszemu badaniu. Tłusty kapitan wymyślił jakąś historyę, inni milczeli i z początku uszło to.
Nie można przecie męczyć pytaniami biednych rozbitków, których się uratowało jeżeli nie od okrutnej śmierci, to przynajmniej od strasznych cierpień. Później, po namyśle, oficerowie Avondali musieli zrozumieć, „że coś w tej sprawie jest niejasnego”, ale naturalnie zachowali swe wątpliwości dla siebie. Zabrali na swój pokład kapitana, pomocnika i dwóch maszynistów z Patny, która zatonęła i to zapewne im wystarczało.
Nie pytałem Jima, jakich doznawał uczuć podczas tych dziesięciu dni, spędzonych na pokładzie.
Ze sposobu jego opowiadania wywnioskowałem, że był częściowo oszołomiony odkryciem, jakiego dokonał na samym sobie — i bezwątpienia pracował nad tem, by módz to wytłómaczyć jedynemu człowiekowi, zdolnemu ocenić całą doniosłość tego. Trzeba zrozumieć, że nie myślał o zmniejszaniu jego ważności i tu właśnie leży jego zasługa.
Co zaś do odczuć, jakich doznał po wylądowaniu i usłyszeniu niespodziewanej konkluzyi sprawy, w której odegrał tak smutną rolę — nie mówił mi nic i trudno to odgadnąć. Czy uczuł, że mu się