Strona:PL Joseph Conrad-Falk wspomnienie, Amy Foster, Jutro.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wszystkich z równowagi, śpiewając którąś z pieśni miłosnych swego kraju. Wsiedli na niego, i to mu sprawiło przykrość; ale cóż kiedy Preble, kulawy kołodziej, i tłusty kowal Vincent, a także i inne znakomitości, wszyscy pragnęli popijać wieczorne piwo w spokoju. Innym znów razem usiłował pokazać im jak się tańczy. Kurz wznosił się kłębami z posypanej piaskiem podłogi, a on wyskakiwał prosto w górę wśród drewnianych stołów, uderzał piętą o piętę, kucał przed starym Preblem, wyrzucając nogę przed siebie, wydawał dzikie i radosne okrzyki, zrywał się znów i wirował na jednej nodze, strzelając z palców nad głową — tak że jakiś obcy woźnica, który popijał sobie coś w oberży, zaczął kląć i wyniósł się do baru, trzymając w ręku swój półkwaterek. Ale gdy przybłęda wskoczył nagle na stół i tańczył w dalszym ciągu wśród szklanek, oberżysta się temu sprzeciwił. Nie potrzebował żadnych „cyrkowych sztuk“ w swojej gospodzie. Przeszkodzono tańczyć przybłędzie. Cudzoziemiec pana Swaffera był już po paru kieliszkach i usiłował protestować; został wyrzucony przemocą; podbito mu oko.
— Zdaje mi się że odczuwał wrogość swego otoczenia. Ale był twardy zarówno na ciele jak i na duchu. Tylko wspomnienie morza przejmowało go strachem — tą nieokreśloną grozą, którą zostawia po sobie zły sen. Rodzinny jego dom był daleko, do Ameryki już mu się jechać nie chciało. Tłumaczyłem mu często, że niema takiego miejsca na świecie, gdzieby można znaleźć złoto leżące na ziemi i wziąć je sobie bez trudu, poprostu schyliwszy się po nie. Więc jakżeby mógł wracać do domu z pustemi rękoma, pytał, kiedy tam sprzedali krowę, dwa kuce i kawał ziemi żeby zapłacić za jego podróż? Oczy jego napełniały