Strona:PL Joseph Conrad-Falk wspomnienie, Amy Foster, Jutro.djvu/098

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Hermann wstał porywczo aby zanieść nowinę żonie. Ledwie zdążyłem go chwycić za spodnie, w chwili gdy szedł ku drzwiom kabiny. Prosiłem żeby poczekał, aż Falk pomówi z nim osobiście. O ile zrozumiałem, pozostała do omówienia jeszcze jakaś drobna sprawa.
Usiadł natychmiast z powrotem, pełen podejrzeń.
— Cóż to za sprawa? — rzekł kwaśno. — Dość mam już jego głupstw. Nie pozostało nic do omówienia i on to wie bardzo dobrze; dziewczyna nie ma złamanego szeląga. Przyjechała do nas w jednej jedynej sukienczynie po śmierci mego brata, a ja mam małe dzieci.
— To nie może być nic w tym rodzaju — zawyrokowałem. — On jest rozkochany na umór w pańskiej siostrzenicy. Nie wiem dlaczego przedtem się nie oświadczył. Słowo daję, chyba się bał utracić szczęście siadywania blisko niej na pańskiej rufie.
Dałem Hermannowi do zrozumienia, że mojem zdaniem miłość Falka jest taka wielka, iż staje się w pewnem znaczeniu tchórzliwą. Wielka namiętność ma skutki nieobliczalne. Wiadomo że może mężczyznę onieśmielić. Ale Hermann patrzył na mnie jak gdybym bredził bez sensu, a zmierzch szybko gęstniał.
— Pan nie wierzy w potęgę namiętności, co, kapitanie? — rzekłem wesoło. — Potężny strach daje odwagę nawet przypartemu do muru szczurowi. Falk jest przyparty do muru. Weźmie ją z waszych rąk w jednej sukienczynie, tak jak do was przyszła. A po dziesięciu latach służby to wcale niezły interes — dodałem.
Daleki od obrazy, przybrał z powrotem minę pełną obywatelskiej cnoty. Nagła noc spadła na niego w chwili,