Strona:PL Joseph Conrad-Banita 101.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

hojnie obsypał, w sercu wierzącem nosił głębokie i pokorne poddanie się wyrokom przeznaczenia. Dobroczynnym był i wspaniałomyślnym w duchu Koranu, a gdy przechodził od progu swego pałacu z kamieni w okolicy Penangu, do swych obszernych składów towarów w porcie, nie wyjmował rąk z kieszeni lub je chronił przed kornemi i wdzięcznemi pocałunkami swych hojnie obdarzanych współwyznawców, chylących mu się z prośbą lub dziękczynieniem do kolan. Piękny, smagły, w ruchach szlachetny i powolny, jak na prawego przystało Araba. Jego wysokie czoło, czarne, do skrzydeł jaskółczych podobne brwi, nos prosty, kształtny, ciemna skóra, rzeźbionych rysów regularność, ruchów i postawy wrodzona, nie dająca się nabyć szlachetność i wytworność, świadczyły o czystości rasy. Brodę nosił przystrzyżoną krótko i okrągło; ciemnych, aksamitnych, długorzęsnych oczu miękkie, pieszczotliwe spojrzenie, odskakiwało od wązkich warg zaciśniętych z bezlitosnym wyrazem, z całej twarzy i postawy wiały: godność i powaga. Miał niczem nie dającą się zbić wiarę w siebie i swą gwiazdę.
Wierny koczowniczym instynktom swej rasy, krótko i rzadko przebywał w rezydencyi swojej w Penangu, bogatszej i ozdobniejszej od pałaców książęcych. Właściciel mnogich okrętów i statków rozprószonych po mórz przestworzach, najchętniej przebywał na ich pokładach, a w każdym znaczniejszym porcie posiadał dom własny, wyczekujących go krewnych i oficjalistów, oczekujące go, w jedwabne chusty zawinięte rachunki i listy, oraz koperty ze sztemplami wszystkich części świata; księgi rachunkowe, ustne, nie dające się inaczej przesłać, naj-