Strona:PL Jerzy Żuławski - Szkice literackie.djvu/248

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

literackiej i kruszeniem nadto kopji za jego usprawiedliwieniem; nie mogłem żadną miarą pojęć, dlaczego rzucanie inwektych najpodlejszych na cześć osobistą wielkiego pisarza, użynie obelg i karczemnych wyrażeń, oraz robienie (bez powodzenia!) ciężkich dowcipów à la martwe cielę ogonem — ma uchodzić za „wypowiadanie swych uczuć z całą siłą męzką“, ale... stojąc zdaleka od tych wszystkich waśni, nie czułem się powołanym do mentorstwa wobec pana Feldmana ani do próżnego i spóźnionego trudu wychowywania go, tem mniej zaś do obrony tych, którzy się sami, gdy zechcą, bronić potrafią. —
Przypuszczałem co najwyżej, że jakaś korporacja literacka, jakaś gremjum ludzi, którym utrzymanie poziomu kulturalnego i zasad najprostszej przyzwoitości leży jeszcze na sercu, zaprotestują w jakiś sposób przeciw niebezpiecznemu precedensowi i pouczą pełnego siły męskiej pana Feldmana, jak pisać można a jak nie można. Nie myślałem wówczas, że na zbiorowy protest w imię „znieważonej moralności publicznej“ przyjdzie pora dopiero wtedy, kiedy ja — nie­‑redaktor literackiego miesięcznika, nie­‑autor Współczesnej literatury polskiej i przypadkowo aryjczyk, chcąc panu Feldmanowi poka-