Strona:PL Jerzy Żuławski - Prolegomena.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
— 129 —

rzędziem, nie godnem ani zdolnem wziąć odpowiedzialności za to, co się przez nie dzieje. Król-duch pierwszem życiem swojem, w którem zbrodnie na ciele narodu dla dobra jego ducha popełnia, aby cierpieć za to następnie, składa się sam za naród w ofierze. Słowacki dał tu symbol tych wszystkich wielkich »egoistów«, którzy dzieje robią i ludzkość podnoszą... poświęcając siebie.
I właśnie ta ofiara jest wielkością Juliuszowej epopei. Nie jest to myśl w zasadzie w ówczesnej poezji polskiej nowa; u Mickiewicza już Konrad Wallenrod i Konrad z »Dziadów« ofiarują się za swój naród, — nie mniej przeto istnieje głęboka różnica między tą ofiarą, a ofiarą u Słowackiego. Konradowie Mickiewiczowscy poświęcają się z rozpaczy, w zwątpieniu, chwytają się ofiary, jako ostatecznego środka wtedy, gdy widzą, że już niema innej drogi zbawienia. — Ofiara ich jest czemś wyjątkowem, — czynem, który zwykły porządek dziejów przełamać się stara. Zupełnie inaczej u Słowackiego. Ofiara jednostki — czasem nawet nieświadoma i pomimowolna — w celu podniesienia ogółu jest u niego czemś zupełnie naturalnem, koniecznością dziejową, bez której duch narodu nie mógłby się rozwijać. Ludzie Słowackiego ofiarują się za lud swój nie dlatego, że innego środka ratunku nie widzą i tak chcą, lecz poprostu dlatego, iż po to żyją, aby się za lud ten ofiarować. Bohaterzy Mickiewicza czynią ofiarę ze swego życia i szczęścia; u Słowackiego życie ich samo jest ofiarą, a szczęścia, tego największego kłamstwa ludzkości, nie znają. U Mickiewicza ofiara jest buntem i walką z wolą bożą; u Słowackiego, chociażby się przeciw Bogu zwracała, jest woli bożej spełnieniem.