Strona:PL Jerzy Żuławski - Poezje tom III.djvu/67

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ani ciemięzcy głos ich ze snu budzi:
mały i wielki TAM społem — i pana
nie zna niewolnik, najlichszy wśród ludzi!

Przecz więc nędznemu dzienna światłość dana —
a żywot, którzy są w serca żałobie,
którzy chcą śmierci — (zasię ta, czekana,

przyść się nie kwapi, choć jej w każdej dobie
z pragnieniem dusze wzywają!), a jeśli
grób wreszcie najdą, tak się cieszą w grobie,

jak gdyby kopiąc, wielki skarb naleźli — ?
albo-li którzy błądzą pośród cienia,
gdy się zawziąwszy Pan na nie rozeźli?

Wzdycham przed jadłem, które mi się zmienia
w piołun; me jęki tak spływają z serca,
jako wezbrane powodzie strumienia,

bo strach, któregom się lękał, przewierca
pierś mą, bo przyszła na mnie boleść sroga!
Aza krzyw Panu byłem lub bluźnierca?

azam się sądom nie poddawał Boga?
Spokojne miałem i czyste sumienie,
dróg prawdy zasię strzegła moja noga —

a oto przyszło na mnie uciśnienie!