Strona:PL Jerzy Żuławski - Kuszenie szatana.djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wciąż matki, a potem przyklękła i pochylając głowę na jej kolana, szeptała:
— Mamo, ja go tak kocham, tak bardzo kocham...
W tej chwili z krzykiem zerwała się z ziemi. Na kolanach złożone dłonie matczyne, o które czoło oparła, były zimne i sztywne...