Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 312.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dawnego wielkorządcę Awija u siebie. Szern ten złośliwy, którego w podziemiach świątyni ukrywał, tak że przez długi czas nikt nie wiedział o jego istnieniu, wychodził był nocami na rozkaz jego i bił ludzi, i wszelakie płodził sprośności. To wszystko dopiero po śmierci tego rzekomego Zwycięzcy jawnem się stało.
Wreszcie przebrała się miara ludzkiej cierpliwości. Zakałę i ohydę ową należało w końcu usunąć. Mówili o tem oddawna głośno wszyscy co godniejsi obywatele ludzkiej społeczności, a wtórzył im prorok Choma, starzec natchniony, wzywając do świętej wojny z samozwańcem. Ponieważ jednakże nie chciano sprowadzić próżnego krwi rozlewu, spodziewano się bowiem, że ów Zwycięzca będzie się bronił, postanowiono ująć go podstępem, o ileby się dało we śnie, i związanego stawić przed sądem.
Zbrodniarz snadź przeczuł, co się święci, gdyż właśnie przed nocą, kiedy zamiar miano wykonać, wyruszył z całym swym dworem ze świątyni i sposobił się do opuszczenia miasta, mówiąc, że idzie w okolice bezludne, nowe państwo wedle myśli swej zakładać.
Nie pozwolono mu jednak na to, obawiając się słusznie, że to państwo jego gorszemby pono było złem i większem niebezpieczeństwem dla ładu i spokoju niż szernów najbliższe sąsiedztwo.
Tak tedy miał się już los onego zbrodniarza na tem miejscu dokonać, gdzie tyle bezeceństw nabroił. Zamknięto mu bowiem bramy miasta, aby go z niego nie wypuścić, a kiedy je chciał przemocą wyważyć (silny był zaś w ręku nadzwyczajnie), przybiegli do niego nauczeni posłowie, niby od arcykapłana, aby co tchu wracał do świątyni, gdyż tam starszyzna ludu i sam arcykapłan chcą mieć z nim ważną rozmowę. On nie bardzo ufał, bo się pomacał po pasie, czy ma swoją palną broń przy sobie, ale wstyd mu snadź było lęku okazać albo ludzi brać z sobą dla straży, gdyż zadufany był strasznie w sile swej nadzwy-