Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 276.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Ihezal. Służebne powiedziały mu, że znajduje się w swoich komnatach, lecz chora jest i nikogo widzieć nie może. Ale on nie zważał na to. Odsunął zastępujące mu drogę dziewki i pchnął drzwi.
Szedł przez długi szereg komnat pustych i chłodnych, aż nareszcie w ostatnim, niewielkim pokoju znalazł dziewczynę. Leżała na nizkiej sofie, naga cała i z rozpuszczonymi włosami, mając jeno dziwnym sposobem szeroki szal owinięty dookoła bioder. Zoczywszy wchodzącego Marka, nie poruszyła się nawet z legowiska i patrzyła mu tylko w twarz szeroko rozwartemi oczyma, jak gdyby w tępem jakiemś osłupieniu.
— Ihezal! ptaku mój złoty! — zawołał Zwycięzca radośnie, wyciągając do niej ręce.
Poruszyła bezdźwięcznie blademi wargami, rozwierając wciąż szerzej suche i osłupiałe oczy.
— Co tobie? co tobie, dziecię? — mówił on tymczasem, klękając obok sofy i chyląc mimowolnie twarz na pierś jej drobną, liljową, prawie dziecięcą.
Odsunęła go zlekka ramieniem.
— Czemu dopiero dzisiaj? czemu?
Powstała zwolna i wyszła do drugiej izby, drzwi na zaporę zamykając za sobą.
Marek uniósł się z klęczek zdumiony. Jakieś złe przeczucie ścisnęło mu gardło i młotem krwi uderzyło w skronie. Stał przez chwilę bez ruchu, aż nagle rzucił się ku drzwiom, za któremi zniknęła Ihezal i począł walić w nie potężną pięścią.
— Ihezal! Ihezal! otwieraj!
Nikt mu nie odpowiedział. Chwycił więc za okucie i szarpnął z całej mocy, ale żelaza nie puściły. Odwrócił się, szukając okiem jakiegoś ciężkiego przedmiotu, aby rozbić nim podwoje — i cofnął się zdumiony.
Na progu drugich drzwi — tuż poza nim — stała Ihezal, spokojna, blada, cała w powłóczystą szatę odziana.