Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 232.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

ponadto spełzły na niczem. Zdawał się być tak obojętnym na to, co go czeka i co z nim zrobią, że ani groźbą ani obietnicą nagrody nie można go było zmusić do dawania odpowiedzi. Raz tylko, gdy Zwycięzca zapytał o treść ksiąg kamiennych, będących w jego przechowaniu, uśmiechnął się wyniośle i odparł:
— Idź a przeczytaj, — poczem zapadł w niewzruszone już milczenie, cieniem na jego czole się objawiające.
Marek kazał go tedy odprowadzić do sklepionej komnaty na wieży i straż koło niego czujną postawić. Sam zaś, odprawiwszy morców i Jereta, wyszedł na dwór, aby odetchnąć nieco świeżem, mroźnem powietrzem...
Niebo było pogodne i gwiazdami wyiskrzone. Śnieg jeszcze nie padał, szron tylko obfity pokrył ulice i płaskie dachy domów kruchą powłoką. Marek, odkrywszy przy blasku wziętej z sobą latarni nawpół zrujnowane schody na szczyt kopuły gmachu wiodące, począł z wolna wstępować w górę. Głazy wązkiego przejścia zionęły jeszcze ciepłem, za dnia upalnego wessanem, w niepewnem świetle latarni majaczyły na nich resztki rzeźb jakichś i malowań, spełzłych już snadź przed wiekami i wieki cale w zaniedbaniu ginących... Na jednem miejscu, gdzie wznoszący się wciąż w górę korytarz rozszerzał się w rodzaj nizkiej kolistej komnaty, zastanowiło Zwycięzcę malowidło dziwne, z szeregu stykających się kół złożone. Wzniósł latarnię i począł się przyglądać pobladłym resztkom...
— Nie omyliłem się... — szepnął do siebie, — ale to dziwne, to dziwne!...
Koła owe nie były niczem innem, jak mapami ziemskiego globu z różnych stron zdejmowanemi. Zatarty już rysunek nie pozwalał rozróżnić zbyt wielu szczegółów, ale znać było jeszcze, że mapy musiały być niegdyś wcale dokładne. Zarysy lądów, mórz i pasma górskie oznaczone były bez błędu, lubo grubemi linjami... A ponad tem wszystkiem ciągnął się pas falisty koloru czarnego z ceglasto-żółtymi na tem tle językami. »Czyżby to miało oznaczać w barwnym języku szernów przekleństwo