Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 226.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

już mieszać i cofać mimowolnie, tak że lada chwila mógł zgubny popłoch wśród nich wybuchnąć, Nuzar, idący na przedzie obok Zwycięzcy, odkrył z wrodzoną sobie bystrością pod załomem skały wejście do pieczary, z wiodącymi wewnątrz w górę stopniami. Była to widocznie droga do miasta dla mieszkańców, chcących się podczas znużenia lub zbyt silnego wichru nogami zamiast skrzydeł posiłkować.
W tę ciemną szyję, zakrywającą przedewszystkiem od pocisków z góry miotanych, wprowadził Marek natychmiast swoich junaków. Kute wrota, zapierające przejście w pewnej wysokości, wysadzono bez trudu wybuchem podłożonej miny i wspinano się wzwyż, strzelając na oślep przed siebie, aby drogę z nieprzyjaciół oczyścić.
Wreszcie rąbany w skale korytarz się skończył i wojownicy wyszli nagle na obszerną łąkę, na łagodnym stoku wzgórza ponad skałami już położoną. Z dołu widać jej nie było i oni też nie widzieli stąd swych towarzyszów, przy armatach pozostawionych, ale słyszeli ciągle łoskot strzałów, bijących w mury miasta, które się wznosiło o kilkaset kroków wzwyż przed nimi. Marek kazał dać trzykrotną salwę, jako umówiony znak, aby ognia z dołu zaprzestano i ruszył wprost na miasto wybitym w murach wyłomem.
Popłoch ogarnął szernów. Stała się snadź rzecz dla nich zgoła niespodziewana, bo nie próbując już nawet obrony, zerwali się jak spłoszona chmura ptactwa drapieżnego i zaczęli uciekać w dół, zostawiając miasto zwycięzcom.
Słońce właśnie zachodziło, kiedy Marek, kazawszy wciągnąć na linach w dole zostawione działa, obwarowywał się na długą noc w opustoszałym grodzie. Ognie wszędzie rozpalono i czujne postawiono straże w obawie nocnego szernów napadu; część wojska stała na zmianę w pogotowiu, z ręką na broni, śledząc oczyma, czy gdzie nad głowami nie błyśnie słabym obrzaskiem czoło przelatującego szerna, aby go razić natychmiast strzałem niechybnym.