Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 169.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

obronę w ręce, trzeba ich będzie nauczyć wytwarzać środki wybuchowe i odszedłszy stąd, myśleć, jakie zgubne skutki może ta wiedza przynieść dla globu srebrnego...
Pełen troski pojrzał za siebie, na rozległe równiny przebyte — ciągnące się aż hen ku dalekiemu morzu, nad którem wlokło się słońce, nisko nad horyzontem zwieszone. Opuścić ten kraj zdobyty znaczyło to samo, co dać możność szernom zajęcia go nanowo i nowego wzrośnięcia w siły na tych żyznych łanach, które snadź od wieków były ich śpichrzem... Cała wyprawa wtedy była napróżno podjęta i lepiej jej było zgoła nie zaczynać... A sprowadzić tutaj ludzi z za Morza? rozdzielić między nich te pola? pomóc im pobudować domy i osady?
Wszakże kiedy on, Zwycięzca, stąd odejdzie, oni będą w takim razie pierwsi ofiarą mściwych szernów! Na wieki wieków trzebaby tych osadników skazać na życie wojenne, z dłonią przyrosłą do broni, z oczyma czujnemi, któreby wciąż śledzić musiały, zali od gór niedostępnych nie spada na nich nawała wrogów. I kto wie, czy mimo to wszystko jeszcze oprzećby się zdołali, morzem od dalekich współbraci odcięci, zdani jedynie na własne siły w najbliższem szernów sąsiedztwie? Któż to wie, czy mężowie, tutaj osiedleni, nie staliby się z czasem niewolnikami szernów? czyby kobiety ich nie były zmuszone rodzić morców na nowe i wieczyste już rodu ludzkiego pohańbienie? Ludzie, mieszkający w dawnych miastach, za Morzem, zamiast braci swoich wspomagać, gardzićby nimi jęli z czasem, jako istotami nieczystemi, wrogo stając przeciwko tym, którzy mieli być przedmurzem, ród ludzki od szernów chroniącem.
I to byłoby błogosławieństwo, które oczekiwany Zwycięzca przywiódł na świat księżycowy! to byłby czyn, za który przyszłe pokolenia święcić mają jego imię!
Zerwał się Marek i spojrzał na piętrzące się przed nim góry. Nie! tutaj się zatrzymywać nie można! Raz rozpoczętą