Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 156.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

w gardło. Krew z otwartej rany buchnęła strumieniem, a on upadł na posadzkę, bijąc nogami.
Zrobiło się zamieszanie. W zdumieniu niesłychanem skoczono mu na ratunek, ale on ruchem ręki wszystkich oddalał, poglądając jeno z gasnącym uśmiechem w twarz złotowłosej dziewczyny... Dopiero kiedy Ihezal, ciekawością wstręt na widok konania przemógłszy, głowę pochyliła nad rannym, on charcząc gardłem przebitem, szepnął z trudnością:
— Musiałem umrzeć, bom słowa twoje zrozumiał i zostawszy przy życiu, byłbym spełnił, czego żądałaś!
Więcej mówić nie zdołał. — Ihezal także już nie pytała. Odwróciła się z odrazą od konającego i wzruszając zlekka ramionami, odeszła w głąb z wyrazem niesmaku i politowania na ustach purpurowych.
Słowa jej własne i śmierć ta, która bezpośrednio po nich nastąpiła, wydały jej się czemś wstrętnem; miała teraz wrażenie, że nie ona sama, lecz duch jakiś zły z niej przemawiał, i oczy naszły jej łzami, a serce wezbrało nagle nieposkromioną miłością ku temu oddalonemu i jasnemu bogu... Garście pełne chłodnych, różowych pereł przycisnęła do łona i do lic rozpalonych, szepcąc w uniesieniu:
— Nie, nie, nie! Niechaj twe serce mocarne bije i grzmi! niech ja ginę raczej w próżnej tęsknocie! Pierwszabym mordercę twego na męki srogie wydała, o ukochany! — i dobrze się stało, iż ten chłopak karę wymierzył sobie natychmiast, ośmieliwszy się pomyśleć to, com ja powiedziała!...
Jednocześnie zamajaczył jej jednak w oczach cień uwięzionego Awija: cztery oczy jego krwawe i skrzydła czarne, na gładzonej ścianie poniżej złotego Znaku Przyjścia szeroko rozpostarte. Uczuła nieprzemożoną, bezwiedną żądzę spojrzenia w te oczy straszne i urokliwe, aby zobaczyć w nich pognębienie na widok darem przysłanych jej łupów...
Mechanicznie, nie myśląc prawie, co robi, zeszła po schodach w głąb i otwarła drzwi kaźni.