Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 146.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jony słowa Pisma wykładać i dla spraw życia codziennego ciągnąć z nich naukę czy pociechę, ale wnet się opamiętał, że mówi rzeczy mało dające się tu stosować i nie przekonywujące zgoła. Zresztą nie wierzył sam w to, co mówił...
Zamilkł tedy, spostrzegłszy zwłaszcza, że Ihezal go nie słucha. Pobladłą twarzą zwrócona była na południe i wypatrywała kłębiących się białych chmur na widnokręgu, które wyglądały jakoby wojska, w powietrzu nad morzem pośród perlistej kurzawy walczące. Zauważył snadź podobieństwo i Malahuda, bo ozwał się nagle, myśląc o rzeczywistej bitwie, która się w tej stronie w owej chwili może właśnie odbywała.
— A jeśliby Zwycięzca zginął?
W pierwszej chwili, słysząc te słowa, Ihezal pobladła jeszcze bardziej, tak iż się zdawało, że kropli krwi niema w jej ciele, ale zaraz potem potrząsnęła głową z uśmiechem.
— Nie! On zginąć nie może!
Rzekła to z takiem przekonaniem głębokim, że starzec nic nie odpowiedział, jeno brodę swą siwą na pierś pochylił i zadumał się, patrząc zaczerwienionemi oczyma na morze jasne i szerokie.
A o tej właśnie godzinie Marek w krainie szernów spoczynek odbywał w pierwszem mieście zdobytem.
Noc całą niósł go szalony pęd wichru, w rozwite żagle dmącego. Kierując się wedle kompasu, mijał wyspy w świetle gwiazd czarnem cielskiem na lśniącym lodzie majaczące; niekiedy Nuzar go ostrzegał o gorących wirach podmorskich, kędy woda nie zamarzała nawet w nocy... Na rozległej płaszczyźnie sanie, w szeroki łańcuch rozsypane, dawały wzajemnie znać o sobie blaskiem czerwonych pochodni na przodzie umieszczonych i mknęły tak wciąż bez ustanku i postoju przez ziemskich dni jedenaście...
Nad ranem, kiedy już za czterdzieści godzin słońce się miało pokazać i szary obrzask szedł po lodach od wschodu, Nuzar dał znać Zwycięzcy, że się zbliżają do wybrzeża. Jakoż