Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 078.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— To moja narzeczona, — rzekł Jeret podtrzymując słaniającą się.
Żachnęła się i wyrwała z jego objęć z nagle odzyskaną mocą.
— Nieprawda! — krzyknęła — nieprawda!
I złożywszy na piersi ręce, wołała szybko, jakby z najcięższego jakiegoś zarzutu chcąc się oczyścić:
— Ty nie słuchaj tego, panie, bo to nieprawda! Może... niegdyś... istotnie... ale teraz...
Zamilkła nagle.
— Teraz? — zapytał Marek, zdumiony tą całą sceną.
— Teraz — dokończyła, drżący głos mimowolnie zniżając, — teraz ty jeden panem moim jesteś, Zwycięzco, z dalekiej gwiazdy przybyły, którego imię niech będzie błogosławione po wszystkie wieki wieków!
Mówiąc to, osunęła się na kolana i przypadła czołem do jego stóp, zsypując na nie pochyleniem głowy płynne i jaśniejące złoto swych włosów.
Tymczasem koło nich szmery jakieś rosły, aż wybuchły nagle burzą zgiełkliwych głosów. Marek, który chciał był właśnie odpowiedzieć klęczącej przed nim dziewczynie, wzniósł głowę i pojrzał dokoła pytającym wzrokiem, nie mogąc ze zmieszanych słów i wykrzyków dobrze wyrozumieć, o co idzie.
— Panie! — ozwał się Elem, — lud żąda śmierci Ihezal, wnuczki Malahudy...
Marek uczuł, jak dziewczyna w nagłym lęku przylgnęła piersią do jego kolan.
— Co? — rzekł — co? Czem zawiniła!?
Nikt nie odpowiadał. Nagła cisza zapadła, a wszystkie twarze posępne i milczące patrzyły z bezlitosnym wyrokiem w oczach na złotowłosą dziewczynę. Marek spojrzał na Jereta, który — sam byłego arcykapłana krewny — mienił się być przed chwilą jej narzeczonym. Młody wojownik brwi miał zmarszczone i kąsał usta, nie odzywał się jednak ani słowem protestu.
— Musi umrzeć, — wyrzekł wreszcie Elem.