Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 032.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Za godzin kilkanaście miano już na zawsze opuścić Kraj Biegunowy, dachy te, niezliczonym pokoleniom mnichów służące, tę łąkę chłodną i zieloną — i różowym słońcem ozłocone wzgórza, skąd na widnokręgu nad pustynią Ziemię widać jasną. Elem myślał o tem bez żalu; owszem, duma radosna pierś mu rozpierała, że za jego życia i przełożeństwa dokonały się czasy i przyszedł ten, od wieków zapowiedziany i oczekiwany. Odtąd poczynała się nowa era. On widział ją już w myśli, jasną, tryumfalną — widział pokonanych i upokorzonych szernów nienawistnych, którzy jako pierwobylcy śmią sobie rościć jedyne do Księżyca prawo, mimo że on przez Starego Człowieka ludziom był oddany, — myślał z rozkoszą o wytępieniu do nogi, do imienia przeklętych morców, a ponadto myślał o wielkim tryumfie i władztwie Braci niegdyś Wyczekujących, a dzisiaj Weselnych, którzy pierwsi według obietnicy przychodzącego Zwycięzcę ujrzeli i przyjęli i z nim teraz razem, jak orszak wierny i nieodstępny, pójdą zaprowadzać nowe królestwo na księżycowe kraje...
Pilno mu było wyruszyć już na południe, w one ludzkie dziedziny, których nie widział — w pustynię i daleką Ziemię wpatrzony — odkiedy chłopięciem wstąpił do Zakonu, ale które go znały panem co najmniej równym arcykapłanowi na stolicy przy Ciepłych Stawach, a nawet wyższym od niego, bo władnącym zdala duchami i od zdobywczej mocy szernów niezawisłym.
Ale tymczasem, nim wywieść miał nareszcie z wieczystych siedzib żywych Braci Zakonu, co z nim razem Przyjścia się doczekali, należało zrobić porządek ze zmarłymi.
Obejrzał się. Na szczycie wzgórza, kędy stał, i dalej, na innych ku Pustyni opadających grzbietach, głazami podparci siedzieli wszyscy Bracia Wyczekujący, którzy zmarli, nim nadszedł Zwycięzca — i trupimi, zaschłemi twarzami patrzyli bezmyślnie w stronę srebrnej Ziemi na czarnym widnokręgu.
Tak przed wiekami — z twarzą ku Ziemi — ułożyć się