Strona:PL Jerzy Żuławski-Zwycięzca 013.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

On przyszedł! — krzyknęła z radosnym, przemocą dotychczas powstrzymywanym wybuchem, — dziadku, on przyszedł!
Malahuda cofnął rękę i usiadł zwolna w karle, spuszczając na pierś bujną, siwą brodę.
Dziewczyna patrzyła na niego teraz z niewysłowionem zdumieniem.
— Dziadku, dlaczego nie odpowiadasz? Od dziecka, ledwo mówić zaczęłam, uczyłeś mnie, jako pierwszego słowa, tego pozdrowienia odwiecznego, które nas Ludzi, odróżnia od zwierząt i podlejszych od nich szernów, i gorszych, bo postać ludzką noszących morców — i witałam cię zawsze, jak należy, słowami: »On przyjdzie!« — a ty zawsze odpowiadałeś, jako należy: »Przyjdzie zaprawdę!« — Dlaczegoż teraz, kiedy ten wielki, szczęśliwy dzień nam zawitał, że mogę zawołać do ciebie: »On przyszedł« — ty mi nie odpowiadasz »Przyszedł, zaprawdę!«?
Mówiła szybko, zapalczywie, z dziwnym gorączkowym błyskiem w oczach, chwytając oddech białą piersią, po której falowały, skrząc się w odbitych miedzianemi zwierciadłami światłach, bezcenne purpurowe bursztyny świętej kapłanki Ady...
— Dziadku! prorok Tuheja, którego pono starcem znali jeszcze pradziadowie twoi, napisał był ongi: »Przyjdzie w dniu największego uciśnienia i lud swój wybawi. A jako odszedł był od nas starcem w on dzień, bo nigdy młodym nie był, tak powróci po dopełnieniu czasów młodzieńcem światłym i promiennym, albowiem nigdy już starym nie będzie!« Dziadku! on jest tam! On idzie! Powrócił z Ziemi, na którą odszedł był przed wiekami, aby wypełnił, co przyobiecał przez usta pierwszej swej prorokini Ady, — idzie w glorji i majestacie, młody, zwycięski, piękny! O! kiedyż ten świt nadejdzie! kiedyż go będę mogła ujrzeć i pod nogi jego błogosławione rzucić te włosy!
To mówiąc, szybkim, prawie nieświadomym ruchem — u nóg starca schylona — rozerwała węzły kos ponad uszyma, zalewając posadzkę malachitową wonnym, miałkim, złotym potopem.
Malahuda milczał wciąż. Zdawać się mogło, że nie widzi