Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 221.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.




XVII.

Dniem i nocą przemyśliwał Roda nad tem, jakby uniknąć grożącego mu niebezpieczeństwa. Nie chciał w towarzystwie Jacka jechać na Księżyc i postanowił raczej wszystko uczynić, aby do tego nie dopuścić. Zdawał sobie jednak zupełnie jasno sprawę z tego, że to »wszystko«, co w mocy jego leży, jest właściwie bardzo niewiele, i drżał na samą myśl pojawienia się z Jackiem w mieście przy Ciepłych Stawach.
Już nawet nie tyle gnębiła go obawa zemsty za Marka ze strony uczonego, któremu mimo całą pobłażliwość jego, nie bardzo dowierzał, co strach przed wstydem, na jakiby się musiał na Księżycu narazić...
Toby już było naprawdę ironją losu nie do pojęcia! On — Roda — przewodniczący Bractwa Prawdy, który przez całe życie zwalczał »bajki« o ziemskiem ludzi pochodzeniu, powracający teraz właśnie z ziemi i zmuszony zaświadczyć, że jest zamieszkana i pod względem urządzeń od Księżyca o niebo całe doskonalsza.
Roda bowiem stał się zapamiętałym wielbicielem — zwłaszcza technicznej — kultury na ziemi. Poznał ją doskonale — przynajmniej w powierzchownych objawach. Jacek, mając niewzruszony zamiar wziąć obu »posłów« ze sobą na Księżyc z powrotem, chciał, aby przedtem o ile się da jak najwięcej