Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 185.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   177   —

— Jestżeś zdolny bodaj na chwilę tak przewrotną rzecz przypuścić?
— Nie wiem nic. Przed tobą przyznaję się otwarcie do tego, że nie wiem. Są ludzie, co twierdzą, że tak zwane ciało, bez względu na to, czem ono jest, nie zaczątkiem, ale ostatnią fazą jest ducha, który się weń ścina, aby się nareszcie uwolnić od prężności własnej i zginąć z niem razem.
— Nie ginie duch. Nie może zginąć to, co naprawdę jest.
— Więc jaki jego los po śmierci ciała? po stracie tych zmysłów, któremi widzi, czuje, słyszy, po stracie mózgu, za pomocą którego myślał?
Nyanatiloka nie spuszczał oka z mówiącego.
— Wolny wtedy jest.
— I co?
— Jest. Jedyną prawdę czerpie wtedy ze siebie, zamiast ulegać z winy zmysłów tak często innych duchów prawdzie lub śnieniu.
— Nie rozumiem.
— I rozumieć nie potrzeba, jeno wiedzieć. Co robisz, gdy zamkniesz zmysły?
— Śnię.
— I duch, ostawszy sam, śni, jeno że sen ten jest wówczas dla niego rzeczywistością niewątpliwą i jedyną, bo nic mu się z zewnątrz nie przeciwstawia. Skąd przypuszczasz, że to życie, w którem jesteśmy obaj obecnie, inną ma podstawę? że jest czemś... mniej, niż ducha pomyśleniem — boć to przecie najwyższe! Może w życiu jakiemś innem, gdyśmy się innego choć również z woli wysnutego pozoru ciała zbywali, myśl nasza ostatnia zawiązkiem tego życia się stała, co trwa...
— Tak, przypuśćmy. Ale dlaczegóż myślimy wszyscy to samo i podobną rzeczywistość duchem dla siebie tworzymy, bo przecie widzę to samo ja, co i ty?
— Bo duch w zasadzie jest jeden i przez przemiany różnie do statecznej dąży jedności, która snadź była kiedyś na