Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 158.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   150   —

mogą — nawet muszą — ludzie mający złudzenia, to jest wierzący, że to, co zrobią, będzie lepsze od tamtego, co było. Takich nigdy nie braknie, — leży to już w ludzkiej naturze.
— Ty sam tak myślałeś, mistrzu, — wtrącił Jacek.
Tedwen skinął głową.
— Ja sam tak myślałem, z górą pół wieku temu, kiedy młody byłem jeszcze... A później, straciwszy tę wiarę, myślałem znowu, że kiedy nie można wszystkich zadowolić i idealnych, »sprawiedliwych« stworzyć stosunków, to niechże przynajmniej będzie wiele, jak najwięcej dobra do podziału... Wiesz, że przez szereg lat »uszczęśliwiałem ludzkość« wynalazkami, ażem się w końcu przekonał, że i to jest nic... Hawel hawolim, omar koheleth, hawel hawolim, hakol huwel... »Marność marności, powiedział kaznodzieja, marność marności, wszystko marność!« I to nie jest droga właściwa. Z wynalazków, z odkryć, dobrodziejstw, ułatwień, korzystają przedewszystkiem ci, co i tak są syci, a najmniej warci w społeczności: większość olbrzymia, gnuśna i bezmyślna. Wynalazki wzmagają tylko te »zalety« tłumu...
— Więc sądzisz, panie, że robić ich nie potrzeba, nie warto?
— Czyż przeto mniej by się pojawiały, gdybym powiedział, że nie potrzeba ich robić albo nie warto? Zawsze będą ludzie, których myśl z przyrodą się zmaga i zaprzęga ją do służby człekowi. Są oni pożyteczni — a nadto: są ludźmi jedynymi. Pomyślałem, że o nich chodzi przedewszystkiem a nawet może jedynie, o tych, co są mózgiem i duszą ludzkiej społeczności. Stary już byłem, kiedym się jął zawodu nauczycielskiego. Chciałem, aby jak najwięcej prawdziwych, myślących ludzi było na świecie. — Znasz mnie z tych czasów; i tyś słuchał mych słów, synu ukochany.
— Błogosławimy cię wszyscy, nauczycielu.
— Niesłusznie. Jeszcze raz przytoczyć muszę kaznodzieję: Kto wiedzę mnoży, przyczynia boleści. — Patrzę na was, ludz-