Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 125.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   117   —

gnienie obłędne pocałunków jej i uścisków, wił się jak robak w bólu niewysłowionym, myśląc, że ona piękności swojej nieprzepłaconym skarbem szafuje i kupczy może nie tylko na deskach teatru w setnem jarzących świateł rozlśnieniu, lecz także w wonnej ciszy swego pokoju, kiedy blask lamp przyćmionych zaledwie ustom świętokradzkim ku białej piersi drogę wskazuje.
Tak myśleli wszyscy i on inaczej myśleć nie śmiejąc, starał się zazwyczaj wcale o tem nie pamiętać. A kiedy obłęd tej myśli go ogarnął, zmagał się z nią i zgniatał ją w sobie, dopóki nie zgasła w jakiemś ogromnem morzu tęsknej czułości, co wszystko gotowa przebaczyć, ulitować się wszystkiemu.
— Mojaś ty — szeptały mu usta wówczas, — moja, choć tysiące patrzą na ciebie i ręce po ciebie wyciągają, bo ja jeden może zdolny jestem piękno twego ciała zrozumieć i czuć twoją biedną jasną duszę, gdzieś na dnie serca schowaną, do której zaledwie echo życia twego dochodzi.
I patrzył na nią znowu z dobrą choć smutną pobłażliwością i godził się nawet na słabość swą wobec niej i to, co światby nazwał poniżeniem, jak czasem człowiek dorosły poddaje się rad kaprysom dziecka ukochanego, co mu na czworakach biegać około stołu każe.
To uczucie miał i teraz, idąc do hotelu na jej wezwanie — bez pewności nawet jak go przyjmie i jak powita. Wiedział, że będzie to zależne od chwilowego jej usposobienia, ale szedł, bo chciał ją widzieć on sam. Myślał o niej słodko i cicho.
Przystanął mimowoli w miejscu, gdzie szeroka aleja palmowa zakrętem o pustynię blizką ocierała się niemal. Przymknął powieki, tyle jeno otworu źrenicom właśnie zostawiając, iżby słońce na twarz mu padające mogło w nie oprócz barwy krwi jego własnej rzucać jeszcze pozłotę piasków na bezbrzeż już tutaj za zielonemi polami koniczyny rozsypanych i żółtych.
Powoli wszystko w świadomości jego poczęło się rozpływać i gubić. Zapomniał niemal gdzie jest, poco wyszedł z domu i dokąd dąży. Uczucie ulgi nie wysłowionej i słodkiej, uczucie