Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 111.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   103   —

tową. Ludzie ze wszystkich stron świata ściągnęli, aby być świadkami tego dziwowiska, więcej sławą przemożną śpiewaczki i niezwykłością pomysłu przywabieni, niźli znanem imieniem Grabca i zgoła nic im już nie mówiącem — młodego kompozytora.
Łachciowi zapłacono jednak znaczną stosunkowo sumę. Przeliczał długo i obracał w rękach po raz pierwszy na swe imię wystawione czeki. Poczuł nagle, że w tem złocie, które za nie mógł dostać, jest moc. Dziwna, ciężkimi młotami w mennicy w kruszec zakuta moc, która daje posiadaczowi wolność czynienia, co mu się podoba, rozkazywania ludziom, użycia, tworzenia...
Zacisnął rękę... Mściwość jakaś wściekła ściągnęła mu mięśnie w twarzy i dłonie w pięście zwinęła. Za upokorzenia wszystkie, za głód, za nędzę, za te szmaty brudne, któremi się odziewał, za ukłony Halsbandowi oddawane, za służbę gramofonom, za niewolę, za połowę życia prawie zmarnowaną — —!
Głosy, niewiadomo skąd zlatujące, dziwne w uszach mu zabrzmiały, pieśni jakieś niewysłowione, burze dźwięków i przewiewy wiatru po zeschłych ziołach zamarłego stepu... Rozwarł oczy szeroko, brodę wsunął między dłonie. Rysy twarzy wygładzały mu się zwolna: patrzył w głąb duszy swojej, na skarby tam ukryte, każdej chwili wybłysnąć na świat gotowe.
Uczuł, że właściwie nic go nie obchodzi to wszystko, co przeszedł, że nie ma żalu do nikogo, że nie chce nawet, aby go słuchano, jeno tworzyć pragnie i żyć, żyć w dźwięku tych pieśni, co się z duszy jego snują. Radość cicha, ufna, dziecięca wypełniła mu serce po brzegi i rozlała się na szerokich ustach jasnym uśmiechem.
Długo siedział w milczeniu. Zerwał się nagle i począł znowu przeliczać pieniądze. Tak, sumy tak wielkiej nigdy za życia w ręku jeszcze nie miał, a jednak jest ona mała, rozpaczliwie mała, jeśli chce sobie za nią kupić spokój i swobodę, i prawo tworzenia... Na rok wystarczy, może na dwa lata. A potem znowu powrót do nędzy, do brudu, do upokorzeń, lub