Strona:PL Jerzy Żuławski-Stara Ziemia 061.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   53   —

i miał wyłupiaste oczy, drugi kręcił zbyt wielką na wzrost swój głową o rozwichrzonej czuprynie, mamrotając coś i mamląc, czego żaden porządny człowiek nie byłby zdolny zrozumieć. Parobcy wyciągali ku nim kije z udaną groźbą, śmiejąc się do rozpuku z ich obłędnego strachu.
— Co to jest? — zapytał Hafid.
— Niewiadomo. Może małpy uczone, a może ludzie. Mówią coś.
— Gdzieżby zaś ludzie tak wyglądali! Przecież to do niczego nie podobne.
Zsunął się z grzbietu dromedara i ująwszy rozczochranego człowieczka za kark, podniósł go na wysokość twarzy, aby mu się przyjrzeć dokładniej. Człowieczek zaczął wrzeszczeć i wierzgać nogami, co parobków doprowadziło znowu do szalonego śmiechu.
— Zabierzemy to ze sobą do miasta, czy co?
— Może kto kupi...
Hafid potrząsł głową.
— Nie warto sprzedawać. Więcej można zarobić, pokazując w klatce albo na sznurku. Co to robiło, gdyście przyszli?
— Leżeli obaj ukryci — odparł Azis. — Ledwie ich mogłem wyciągnąć. Przestraszyli się bardzo i patrzyli to na mnie, to na wielbłądy, bełkocąc coś do siebie.
Łysy człowieczek tymczasem wydrapał się na kamień, aby być wyższym i zaczął coś gadać, ruszając rękoma. Patrzyli wszyscy trzej na niego, a gdy skończył, wybuchnęli niepohamowanym śmiechem w przekonaniu, że jestto jedna ze sztuk, jakiej karzełka gdzieś w cyrku wyuczono.
— A może to głodne? — zauważył Hafid.
Selma wyjął z troków garść daktylów i podał je karzełkom na dłoni. Patrzyli obaj nieufnie, nie śmiejąc wyciągnąć ręki po owoc. Wtedy parobek, litościwem sercem uniesiony, pochwycił włochatego karlika za kark lewą dłonią, a prawą usi-