Strona:PL Jerzy Żuławski-Na srebrnym globie 270.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— To wiesz ty co, wuju, naucz mnie ty lepiej robić takie zegarki i szkła powiększające, a nie mów mi już o tem, którędy się jedzie z jakiejś tam Europy do Ameryki, albo co robił ten Aleksander Wielki i ten drugi, Napoleon...
Musiałem przyznać w duchu, że Tom ma słuszność.
Czasem zdaje mi się, że się zupełnie zżyłem z tym nowym światem, że Ziemia jest dla mnie już tylko przeszłością i wspomnieniem, a jednak wnet się przekonywam, że mi w praktyce tak trudno pogodzić się z myślą, że się od niej oderwałem całkowicie i niepowrotnie. Tak żywo obchodzi mnie ciągle ten glob, nieraz przeklinany, dopókim się na nim znajdował, a taki drogi teraz, kiedy pozostawiłem go setki tysięcy kilometrów za sobą w przestworzach niebieskich!
Ale Tom ma słuszność. Nie był tam nigdy i nigdy tam nie będzie, więc pocóż mu mówić o tem, co mnie obchodzi tylko dlatego, że jestem rodem z Ziemi? Te wiadomości na nic mu się nie przydadzą; a jeśli zechce kiedy on, lub jego potomstwo, dowiedzieć się czegoś o Ziemi, o której może już tylko niejasna wieść będzie chodziła, że jest matką ludzkiego plemienia, a widzieć ją można świecącą na niebie z krańców śmiertelnej pustyni — to będą tu przecież te księgi, któreśmy ze sobą przywieźli, księgi zaiste więcej czarodziejskie dla przyszłych mieszkańców Księżyca, niż dla ziemian najfantastyczniejsze baśnie z »Tysiąca i jednej nocy«.
Odtąd postanowiłem uczyć Toma tylko tego, co ma dlań wartość realną w przyszłem życiu na Księżycu. Do tego okazywał nadzwyczajną ochotę.
Pochłaniał chciwie wszelkie wiadomości, jeśli tylko zrozumiał, że mogą mu być użyteczne. Tak naprzykład astronomja początkowo mało go zajmowała, a wziął się do niej z całym