Strona:PL Jerzy Żuławski-Na srebrnym globie 247.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Bom głupi! — rzekłem opryskliwie, odpowiadając raczej własnym myślom, niż jemu.
Dzieciak pokiwał głową z niesłychaną powagą.
— A nie prawda! ja wiem, że wuj nie głupi. Mama tak nie mówiła. Mama powiedziała, że wuj jest dobry, bardzo dobry, tylko... tylko...
— Tylko co? jak ci mama powiedziała?
— Zapomniałem...
W tej chwili otworzyły się drzwi i na progu stanął Piotr. Był blady i widocznie wzruszony. Uśmiechnął się do mnie gorzko, ale szczerze — po raz pierwszy od roku — i rzekł: — Dwie córki...
A zaraz dodał:
— Janie, proszę cię, Marta chciała, żebyś jej przyprowadził Toma.
Wszedłem do izby, gdzie leżała chora. Zobaczywszy syna, wyciągnęła do niego ręce odrazu.
— Tom! pójdźże i patrz! masz dwie siostrzyczki, dwie naraz! To dla ciebie! Ty mi przebaczysz, Tom, prawda? przebaczysz,... ale to dla ciebie, tylko dla ciebie, mój najmilszy, jedyny, ukochany synku! — mówiła urywanym głosem, przyciskając dziecko do piersi.
Tom się zadumał.
— Mamo, a co ja będę robił z temi siostrzyczkami?
— Co ci się spodoba, mój maleńki, będziesz je bił, kochał, drapał, pieścił, wszystko, co ci się spodoba! A może chcesz jeszcze braciszka? takiego małego braciszka, któryby cię słuchał i pracował za ciebie, gdy dorośnie, chcesz?
— Marta! co ty mówisz! — krzyknął Piotr — Marta! to są moje dzieci!
Popatrzyła na niego chłodno: