Strona:PL Jerzy Żuławski-Na srebrnym globie 142.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Zatrzymaliśmy się bezradni nad tą nową, a nieprzebytą przeszkodą.
Widzieliśmy na mapie tę szczelinę, przerzynającą wyżynę, która dzieli Mare Imbrium od Mare Frigoris, aż gdzieś od północnych stoków Platona w południowo-wschodnim kierunku, ale nie przypuszczaliśmy, aby była tak głęboka, iżby krajała i dno Poprzecznej Doliny, leżące od dwu do trzech tysięcy metrów niżej od poziomu okolicznych wyżyn, rozciągających się poza wałami. Pot mi wystąpił kroplami na czoło, gdym zobaczył tę otchłań tuż przed nami. Piotr zaczął kląć z cicha.
Tymczasem Tomasz, zaniepokojony zarówno naszem zachowaniem jak i tem, że wóz stoi, zaczął się dopytywać, co się stało. Baliśmy się powiedzieć mu prawdy; on jednak, nie dowierzając widocznie naszym wybiegom, zebrawszy ostatek sił, podniósł się i wyjrzał przez okno. Patrzył przez chwilę, a potem położył się spokojnie i na pozór obojętnie. Z ust wypadło mu tylko:
— Oni nie chcą, abym żył...
— Kto? — zapytałem zdziwiony.
— Bracia Remognerzy, — odpowiedział chory i zamilkł, przymknąwszy oczy, jakby już oczekiwał śmierci.
Nie mówiłem z nim więcej i nie miałem nawet czasu zastanawiać się nad znaczeniem tych dziwnych słów, gdyż trzeba było naradzić się z Piotrem, co począć teraz. Myśleliśmy już nawet o powrocie na Mare Imbrium, gdy Piotrowi przyszła szczęśliwa myśl, aby za pomocą silnego reflektora oświetlić dno szczeliny i zobaczyć, jak właściwie jest głęboka. Zbliżywszy się tedy do samej krawędzi, puściliśmy promień światła elektrycznego. Szczelina, dość w tem miejscu wazka, nie była też głęboka. Natomiast dno jej zasypane było całkowicie gruzem, wśród którego sterczały ogromne odłamy kamienia. Podobne to było