Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/85

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jąc przystępny symbol epok, które przykładnie minęły, tworząc gawędę dość zwykłą: o perypetjach, pomyślanych w łatwej zadumie. Prawdziwi prorocy. Ze szczytów marmurowej cysterny głoszą radosną nowinę. Wieść perli się, rzeźką strugą bucha. Jest błogosławiona kraina hen, kędyś. Wyzwolić się można. Soczyste grona przynoszą na znak dla niewiernych.
Pan Pichoń podszedł do basenu, odrapane wymył czoło i fularem wytarł. Jakby się święceniem jakowym namaścił. Poruszyło się w nim wierzenie, jak płód, zwiastujący w łonie niewiasty, że go aż mdli w trzewiach i słodkie łechtanie po grdyce się ślizga. Ręce składa pobożnie:
— Moiście wy mężowie zapoznani! Któż jest, by was prawdziwie mógł pojąć i ocenić? Czy te brudne dziewki służebne, wokół basenu tłumnie zgromadzone na ucieszne rozhowory, czy ci ludzie obcy, którzy długo zwykli czytać w czerwonych książeczkach, a spojrzawszy, odchodzą obojętni, lub wreszcie miejscowi przekupnie, gdy zajadle szwargocą o cenach zbóż, mięsidła czy masła?
Dzieje się wam krzywda. Moiście wy drogocenne, kamienne zwiastuny! Oto się zjawiam, sumienny badacz rzeczy ostatecznych. Liczba moja — pierwszy. Przydomek, dar ciasnych zaułków — kukła lub grzechotka. (Gminu zawiść znana). A jednak ja was właśnie odgadłem.
Z ufnością wieści się poddaję, w zakon radosny wstępuję na obłóczyny miłosne i wtajemniczenie nieskalane. Ku wam się garnę i chronię przed okru-