Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zachodu ułożyła płaską głowę na tarczę w tył wygiętych dłoni, dając medaljon, nieźle wyrzeźbiony. Opadły szerokie rękawy peplosu, ukazując cudnie toczone ramiona, barwą brzasków napuszczone. Więc wchodziłem w radość piękna, gdy mogłem wywołać obojętność wobec rzeczy przewidzianej, prawie zamówionej.
Pan Fryderyk ujął w długie palce cud tych ramion i, naciskając je i poklepując, dowodził: „Dlatego, proszę pana, pragnę potomstwa, by nie zeszedł bez owoców typ tak doskonały. Z kobiety tej narodzić się musi czyste, ostateczne prawo ciała“. A przesunąwszy dłoń wzdłuż linji jej biustu i bioder, skłonił się i wyszedł.
Opadła mię banalna myśl o banalności pragnień. I czuwałem nad śpiącą panią Dorą.
A gdy się obudziła, zaraz spostrzegłem, że miała sen, który zamierzała urzeczywistnić. Więc usiłowałem przeszkodzić, czując silną niechęć do widocznych zamiarów. Szczególnie nie znoszę snów kobiet. Są one zazwyczaj najbliższą, nieutracalną myślą o rzeczach i niepotrzebnie odbierają im kształty. Gdzie zaś owa rzewność, co spływa w cieniach kształtów, i groza znanej tajemnicy, która cień tworzy? Ten brak pozostał w mej pamięci od czasu śnionych opowieści mej matki i piastunek, których miałem wiele. A wówczas zwłaszcza stał mi się nienawistny, gdy sam, dość późno, zacząłem doznawać snów.
Lecz jednym skinieniem głowy wstrzymała pani Dora chęć słów moich.
— Dlaczego mię pan odwiedza? — pytała sen-