Strona:PL Jaworski - Historje manjaków.djvu/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Koniecznie dłonie chciałyby sznura, a mózg wytwarzał powoli uparte pojęcie o ciągłości i treści. Potrzebował ciągłości i treści, nie miał gdzie jej przytwierdzić, czym spętać, na co nawlec... koniecznym był mu silny sznur. Wspomniał na prom w pobliżu na rzece... Prom... Nie mógł pojąć, co to jest prom, nie mógł sobie przypomnieć. Rzeka płynęła i jedna jej kropelka nie zatrzymała się. Tymczasem prom... Wpoprzek rzeki. Śpieszyły ku niemu z oddali, krzyżując się i wydłużając, szerokie, pylne drogi, które brały w siebie drożyny, ścieżki, miedze, przełazy. Czuł, że myśli, jak przy zadaniu szkolnym. Ożywił się: na prom wjechała mama z ładną córeczką. Córeczka bardzo kochała i miała zostać niebawem wielką panią. Tylko konie się spłoszyły i powozik wpadł do wody, córeczka rybką się stała. Było mu bardzo, bardzo żal. Prom przyjął wóz z białą chłopską trumną. Pachniała wesołym zapachem siana, na którym ją złożono. I oddał ją drugiemu brzegowi, by w ojcowskiej spoczęła sadybie między jarzębiny. Prom szedł i wracał. Miał doskonałą pozę obojętności. Więc wysilił się na twierdzenie: prom, to prawie obojętność. Zapomniał o pragnieniu i sznurze, chciał wiedzieć, czym jest obojętność.
Pająki, przeciągnąwszy sieć podwójną nad młodym ciałem jutra, opuściły nitki ku ziemi, przytwierdzając je do łodyg mleczów.
Bracia dobrej śmierci, komarowie głodni, nadpłynęli w wielkich chmarach i w radości, iż się do-