Strona:PL Janusz Korczak - JKD - Dziecko w rodzinie.djvu/123

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

boru przyswajają mowę dorosłych, niektórym częstym naszym zwrotom opierają się wyraźnie.
— Daj, widzisz. Pożycz, słuchaj. Pokaż, widzisz.
„Widzisz“ — „słuchaj“ — odpowiadają naszemu: „proszę“. Prosić, to żebrać (dziad prosi). Dziecko nie lubi upokarzającego wyrazu.
— Myślisz, że się będę prosił? Nie proś go. Prosić go tam będę. Poczekaj, będziesz ty mnie prosił.
Znam jeden tylko, wyjątkowo uroczysty zwrot:
— Widzisz, jaki ty jesteś: ja ciebie tak proszę.
Nawet zwracając się do dorosłych, dziecko woli formę: „niech mama, niech pan“ i tylko ulegając żądaniu, „prosi“.
Wyrazem: „widzisz“ dziecko zastępuje niemniej przykry: „przepraszam“.
— Widzisz, ja nienaumyślnie. Widzisz, ja nie chciałem. Widzisz, ja nie wiedziałem.
A bogactwo zwrotów perswazji i ostrzeżenia, by uniknąć scen gwałtownych.
— Przestań, zostaw, nie zaczynaj, odejdź sobie, idź sobie. Zostaw że. Odejdź że. Ja ci mówię: przestań. Proszę cię: przestań (tu prośba jest bardzo stanowczym rozkazem). Nie odejdziesz ty? Słuchaj: nie przestaniesz nareszcie?
Groźba:
— Chcesz dostać? Chcesz oberwać? Zobaczysz, że pożałujesz. Ej, bo będziesz płakał.
Lekceważące zdwojenie wyrazu:
— Dobrze, dobrze… Wiem, wiem… Poczekaj, poczekaj.
Zmuszamy dziecko, by się bało.
— Dużo się boję. Myślisz, że się boję. Bać go się tam będę.