Strona:PL Janusz Korczak - JKD - Dziecko w rodzinie.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Niech będzie pochwalony. Bóg go skarał. Licho skusiło. Jak w raju. W ósmem niebie. Piekło w domu. Krzyżyk na drogę. Jak u Boga za piecem. Niech Pan Bóg opatrzy. Klepać pacierze. Świętoszek. Bohomaz. Bez grosza przy duszy. Dusza na ramieniu. Djabłuby duszę sprzedał. On ma grzeszki. W starym piecu djabeł pali. Zrobię sobie święto.
— Na zdrowie. Zdrowie twoje. Piątek, dzień feralny. Czkawka, ktoś wspomina. Zakochana zupę przesoliła. Nóż upadł, głodny się śpieszy. Księdzu skwarki zjadł. Jedną nogą w grobie.
— Chińskie ceremonje. Cygańskie wesele. Żydowskie słowo. Łaska pańska. Chamski łeb. Sieroca dola.
— Stary nudziarz, stary idjota, szczerbata baba. Smarkacz, gęś, szczeniak, żółtodziób, mleko ma pod nosem.
— Ślepy? Nie, niewidomy. Stary? Nie, wiekowy. Kaleka? Nie, ułomny.
— Pogoda pod psem. Na psy zeszedł. Psiamać, psiajucha. Wścieka się ze złości. Jak kot z pęcherzem. Wilczy apetyt. Zbił na kwaśne jabłko.
— Niema oleju w głowie, ma zielono w głowie. Mydli oczy. Brak mu klepki. Pęka ze śmiechu. Wykręca się sianem. Zna jak swoją kieszeń. To będzie kiedyś sztuczka. Życie mi zatruwa.
Co to jest? Skąd się wzięło? Dla czego to wszystko?
— Stół, to rzeczownik, stół, to podmiot.
— A dlaczego: głupi, jak stołowe nogi? Czy mądry był ten pan, który gramatykę wymyślił?

95. Dzieci nie lubią tych niezrozumiałych wyrażeń, niekiedy probują olśnić niemi otoczenie. One nie bez wy-