Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.3 296.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

To rzekł, a Hektor słysząc, dziwnie się radował,
A śrzodkiem idąc, ufy[1] trojańskie hamował,
Jąwszy w pół oszczep, a ci hnet się uskromili,
Ale Grekowie z łuków i z proc przedsię bili.
Którym król Agamemnon głosem rozkazuje:
Stójcie! bo coś powiedzieć Hektor obiecuje.
To rzekł, i ci zarazem dali się hamować,
Potem tak między nimi Hektor jął rokować:
Słuchaj mię Trojaninie, i ty Greku zbrojny,
Słów Parisowych, który początkiem tej wojny,
Wszytkim Trojanom każe i Grekom na stronę,
A sam z Menelausem w pośrzodku o żonę
I o klenoty zaraz chce czynić, a komu
Bóg pomoże,[2] ten wszytko ma odnieść do domu;
A my przyjaźń i pokój z sobą będziem mieli. —
To rzekł, a wszyscy inszy z obu stron milczeli.
Potem sam Menelaus wystąpiwszy, rzecze:
Posłuchajcie też i mnie, bo mię żałość piecze,
I chcę, aby Trojanie i Grecy pospołu
Rozeszli się, ponieważ siła cierpią w boju
Prze mą zwadę i zaszcie,[3] a prze nieprawego
Aleksandra początek; a zatem którego
Śmierć sobie z nas naznaczy, niechaj umrze, a wy
Rozjedźcie się w pokoju krom żadnej zabawy.
Czarną owcę i białą miejcie po gotowi,
Tę ziemi, owę słońcu, a my Jowiszowi
Trzecią przyniesiem; niechże Pryama przywiodą,
Aby sam zatarł, co się zmówi za ugodą;

  1. hufce.
  2. w edycyi pierwszej: dopomoże.
  3. zajście t. j. wojnę.