Ta strona została przepisana.
Oto zdarzył Pan, że i my
Z weselem snopy nosimy.
Jeśli domu sam Pan nie zbuduje,
Prózno człowiek o nim się frasuje;
Jeśli miasta sam Pan strzedz nie będzie,
Prózno czuje straż po blankach wszędzie.
Prózno z domu przede dniem wychodzisz,
Prózno mrokiem ostatnim przychodzisz: —
Nie zarobisz ani pożywienia,
Nie będzieli z nieba wspomożenia.
Ale komu Pan jest miłościwy,
Daje mu sen oczom pożądliwy,[1]
Daje dziatek wdzięczne w domu roje —
Toć jest, Panie, pożegnanie[2] Twoje.
Nie tak groźne, nie tak są straszliwe
W ręku męskich strzały popędliwe,
Jako kiedy przy ojcowskiej głowie
Zastawią się[3] cnotliwi synowie.
Szczęśliwy to między szczęśliwemi,
Kto swój sajdak strzałami takiemi