Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.3 198.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gdy prosili, ptacy jem w obóz padali,
A po ziemi niebieski pokarm zbierali.
Tym gwoli wodę lały twarde krzemienie,
A po suchych pustyniach ciekły strumienie.
Pan bowiem swoich świętych słów nie przebaczył,[1]
Co kiedy Abramowi poślubić raczył.
Przetoż lud swój z okrutnej ręki wybawił,
I na pięknej swobodzie wesołe stawił.
I uczynił je pany wielkiej krainy,
I posiedli przychodnie obce dziedziny.
A to, żeby ustawy Pańskie chowali,
A wedle wolej Jego postępowali.



PSALM CVI.


Confitemini Domino, quoniam bonus.


Chwalcie Pana prze dobroć Jego nieprzebraną,
Chwalcie prze litość, wiekom żadnym nie poddaną.
Kto tak w słowa bogaty, kto tak jest wymowny,
Aby w powieści dziejom Jego mógł być rowny?
Szczęśliwi, którzy swój wiek pobożnie sprawują,
A we wszech sprawach swoich cnoty naszladują.
Pomni na mię, mój Panie, w onej dawnej chęci,
Którą ludzie znawali w oczu Twoich wzięci.
Nawiedź mię w łasce swojej, abych między Twymi
Cieszył się, radował się spólnie wybranymi.
Źli ojcowie, złe dzieci, wszyscysmy zgrzeszyli,
Wszyscysmy przeciw Tobie sprosnie wystąpili.

  1. nie zapomniał.