Strona:PL Jana Kochanowskiego dzieła polskie (wyd.Lorentowicz) t.3 107.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Prozno się tam spodziewać kiedy obaczenia,[1]
Ludzie to niepobożni i złego sumnienia.

Rzucił się na niewinne, zapomniał umowy,
Powieść jego miodowa, a umysł bojowy;
Słowa tak z ust mu płyną, jako olej cichy,
Ale kto chce uważyć, są śmiertelne sztychy.

Włóż na Pana swój ciężar, a On cię ratuje,
Sprawiedliwego nigdy Pan nie odstępuje,
Chytrego upad czeka, w pół wieku zostanie[2]
Mężobójca — ja w Tobie mam nadzieję, Panie!



PSALM LVI.


Miserere mei Deus, quoniam conculcavit me homo.


Zmiłuj się nademną, Boże litościwy,
Bo mię prawie w ziemię wbił człowiek złośliwy;
Nie mam odpoczynku, nie mam i wytchnienia,
Od jego potwarzy i jego trapienia.

Wdeptali mię w ziemię ludzie nieżyczliwi,
A wojskami chodzą, którzy krwie mej chciwi;
Ale kiedykolwiek strach mię jaki zejmie
Tobie ja, o Panie mój, ufam uprzejmie.

Pańskie słowa u mnie są wielkiej zacności,
Nań się ja spuściwszy, jestem tej ufności,
Że kiedy się na mię nabarziej nasadzi,
Nigdy mi śmiertelny człowiek nie zawadzi.

  1. opamiętania.
  2. przestanie żyć.