Na Boga nic nie dbają, lecz mię Ten ratuje
I tych, co mnie sprzyjają, łaską opatruje.
Obróć wszystko złe na nie; w też, co na mię doły,
Kopali wpraw,[1] o Panie, me nieprzyjacioły,
A ja Tobie chętliwie niech ofiarę dawam
I, dokąd człowiek żywie, imię Twe wyznawam.
Imię wzywania godne, Imię świętobliwe,
Imię dobrym łagodne, ale złym straszliwe.
Tyś mię z moich trudności, Panie, wyswobodził,
I upadem zazdrości oko me ochłodził.
Obrońca uciśnionych, Boże litościwy,
Usłysz modlitwę moję i głos żałościwy;
Nie proszęć, ale wołam, takem ja dziś z strony
Nieprzyjaciela swego wielce zatrwożony.
Wszystki swoje fortele na mię obrócili,
Wszystką swą popędliwość na mię wyrzucili,
A serce we mnie taje, siła odstępuje,
Śmierć przed oczyma lata, a mnie strach zdejmuje.
I mówię czasem sobie: Gdzież to człowiekowi
Wolno było tak latać, jako gołębiowi;
Leciałbych co nadalej między głuche lasy,
I tambych swój wiek trawił i przetrwał złe czasy.
- ↑ wpędź, zepchnij.