Ta strona została przepisana.
A oni się w mej pladze weselili,
I schadzki o mnie tajemne czynili,
Chasza[1] nikczemna;
Głodni pochlebce czci mi uwłaczali,
Mną sobie gęby dworni wymywali
Darmojadowie.
O Panie, kiedyż wejźrzysz? pozbaw mię tych
Pośmiewców kiedy, a broń od przeklętych
Lwów dusze mojej,
Abych Twą dobroć przy wielkiem wyznawał
Ludzi zebraniu, i Tobie oddawał
Chwałę powinną.
Niechaj radości żadnej nie używa
Zły człowiek, ani sobą pochutnywa,[2]
Patrząc na mój żal.
Cokolwiek mówią, wszystko uszczypliwie,
A w sercu myślą, jakoby zdradliwie
Podyć dobrego.
Gęby do uszu na mię rozdziewili,
Mówiąc: owaśmy przedsię nacieszyli
Chciwe swe oczy.
Widzisz, o Panie, jawną krzywdę moję,
Nie racz jej milczeć; okaż bytność swoję
Przy mnie, swym słudze.